sobota, 14 września 2013

Przepraszam?

Seeeeeeerio, strasznie mi przykro, że nie ma jeszcze rozdziału, ale szkoła..
Już na początku ma problemy. 
2 technikum jest ciężka, obiecuję jak najszybciej napisać i dodać coś :c

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 12 - "Przecież ona jest taka malutka, taka krucha.."

- Mam takie małe pytanko - spytał Louis podchodząc do nich - o co wam kurwa chodzi?
- Niech Liam ci powie, przecież jest taki rozmowny!
- Harry, chodź ze mną. 
- Z tobą chętnie - powiedział wyszliśmy na taras. Panowała niezręczna cisza. Co miałam powiedzieć? "Co zrobił Liam?" Trochę nie wypadało. Czekałam aż sam zacznie mówić.
- Pewnie jesteś ciekawa o co poszło..
- Trochę tak, jak każdy, ale jeżeli nie chcesz to nie mów..
- Taylor, chcę być szczery, chociaż z tobą. Moja siostra jest poważnie chora - łza spłynęła mu po policzku - nie umiem jej pomóc.. Potrzebna jest krew.. Ona jest adoptowana, nikt z naszej rodziny nie ma takiej krwi jak ona, moja mama ostatnio się przeprowadziła i nie zna nikogo z okolicy, Liam napisał gdzieś, że nasza rodzina potrzebuje tej danej grupy krwi i gdzie można ją oddawać, tylko on o tym wiedział, teraz dowiedział się o tym Zayn. Taylor, ja nie chcę litości od ludzi tylko dlatego, że jesteśmy sławni, a on to zrobił! Wykorzystał sławę i ludzi.. Nie chcę tak! Nie potrzebuje litości od ludzi! Nie potrzebuje.. - ostatnie zdanie wyszeptał i się rozpłakał. Co się dzieje ostatnio z ludźmi? Świat oszalał.. A ja stoję pośrodku, może Harry płacze nie ze względu dlatego, że jest słaby, tylko dlatego, że jest bezradny i nie wie co zrobić...
- Nie patrz na to w ten sposób, Liam może zrobił to dlatego, żeby ci pomóc, żebyś nie zadręczał się jak pomóc rodzinie, bo on zna sposób, żeby to zrobić. Jeżeli ludzie nie będą chcieli to tego nie zrobią. Uwierz mi, że na tym świecie są ludzie którzy pomagają bezinteresownie, jeżeli tylko mogą pomóc. 
- Tak myślisz? 
- Harry, ja to wiem, sama chętnie pomogę, jeżeli tylko mogę. Ubieraj się, jedziemy do szpitala.
- Teraz?
- Tak, teraz.
- Jutro trasa, nie zdążymy..
- Nie rób tego samego błędu co mój ojciec, nie wybieraj kariery ponad rodzinę. 
- Ale..
- Jak chcesz, jeżeli śpiewanie jest dla ciebie ważniejsze od życia swojej siostry to proszę bardzo, ja się w to nie wtrącam - powiedziałam i poszłam do salonu zobaczyć jak tam ma się sprawa. Podeszłam do Louis'a i usiadłam mu na kolanach.
- Co z nim? - spytał Liam.
- A co ma być? On ci zaufał, Liam. Nie musiałeś od razu mówić całemu światu o jego problemie! Mogłeś powiedzieć komukolwiek, Niall'owi, Louis'owi, Zayn'owi, ale nie pisać o tym wszystkim i prosić obcych ludzi o pomoc w sprawach rodzinnych! 
- Okej, wiem, zrobiłem źle, ale czasu nie cofnę!
- A szkoda! 
- Taylor.. - usłyszałam cichy głos Harry'ego za mną - krzyk w niczym nie pomoże. Ale wiem co pomoże, pojedziesz ze mną? 
- Tak, tylko wezmę dokumenty z pokoju - wstałam i udałam się na górę do pokoju, zatrzymałam się na schodach i podsłuchałam co mówi Louis, wiem, to niegrzeczne, ale to było silniejsze ode mnie.
- Gdzie jedziecie? 
- Do szpitala, chcę pobyć z moją siostrą, a Taylor powiedziała, że chętnie odda krew jeżeli będzie się zgadzała. Przepraszam, ale nie mogę uczestniczyć w trasie przez jakiś czas.. 
- Bracie.. - zaczął Louis - jedziemy z wami i nie przyjmuję odmowy, jeżeli mogę pomóc to też chętnie oddam krew jeżeli będzie się zgadzała - nie słuchałam dalej, bo poszłam do pokoju. 

Siedzieliśmy w szóstkę w samochodzie, prowadził Zayn, bo był najbardziej opanowany. 
- Taylor, płakałaś dzisiaj, co się stało? - spytał Harry, siedziałam obok niego, oparłam głowę o jego ramię.
- Czasami mam takie dni, kiedy daje upust emocją. O czym była ta piosenka którą śpiewałeś? 
- Nie powiem ci o czym była, bo to tajemnica.. Ale mogę ci powiedzieć, że napisałem ją razem z moją małą siostrzyczką, co prawda ja ją prawie całą napisałem, ale mała podrzuciła mi pomysł i refren - uśmiechnął się - zawsze śpiewam ją, kiedy chcę poczuć ją przy mnie. To jest nasza piosenka.. Nikt o niej nie wie... Ja nie chcę jej stracić.. - głos mu się załamał.
- Nie stracisz jej, masz nas, pomożemy jak tylko będziemy mogli.. 
Do szpitala jechaliśmy w ciszy. Gdy Zayn zaparkował, Harry wyszedł jak najszybciej i pobiegł do szpitala.. Szybko ruszyłam za nim, wbiegliśmy na oddział dziecięcy, tam Harold zwolnił, pozostali nas dogonili. Otworzył drzwi i weszliśmy do sali. Moim oczom pokazała się 5-letnia dziewczynka o długich brązowych włosach.
- Halold! - krzyknęła, zerwała się z łóżeczka, podbiegła do niego i uściskała z całych sił. 
- Meggie.. tęskniłem..  - podniósł ją i usiedli na łóżku -chłopaków znasz, a to jest moja dobra przyjaciółka, Taylor. 

- To o tobie mówił Hally ostatnio, podobno chciałaś wygonić go z kuchni - uśmiechnęła się.
- No wiesz co Harry, powiedziałeś jej? - zaśmiałam się -teraz mi głupio, bo twój brat gotuje doskonale. 
- Wiem, zawsze mi gotuje gdy jest w domu. Raz gdy rozmawialiśmy w nocy przez telefon, bo obiecał, że zadzwoni po koncercie, powiedziałam, że zjadłabym naleśniki, szybko się rozłączył mówiąc że jest śpiący, a niecałą godzinę później był u mnie w kuchni i robił naleśniki. 
- Jak się czuje moja mała kruszynka? - spytał Harry.
- Boli mnie trochę główka, ale lekarz powiedział, że może wyzdrowieje, podobno ktoś chce mi pomóc. Harry, ktoś chce mi pomóc! - krzyknęła mała i mocno przytuliła brata. 
Ten widok był niesamowity, mała siedziała mu na kolanach, mimo tego, że wyglądała na słabą udawała, że wszystko jest z nią w porządku i czuje się świetnie, naprawdę cieszyła się z widoku brata, kocha go najbardziej na świecie.
- Cieszę się kruszynko.. Taylor i chłopaki przyjechali ze mną, bo też chcą ci pomóc, wiesz?
- Naprawdę? To cudownie, a nie boją się, że też zachorują przeze mnie?
- No co ty, oni są dzielni i rycerscy. Spójrz na wujka Zayn'a, chyba jest trochę smutny, bo jeszcze go nie uściskałaś - mała jak na zawołanie wstała i podbiegła do niego rzucając się mu na szyję. 
- Wujek Malik! - ja zajęłam miejsce obok Harry'ego na łóżku. 
- Też to widzisz? Udaje silną, chociaż tak naprawdę czuje się słaba..
- A widziałeś jak się ucieszyła widząc cie? Teraz jest szczęśliwa, że ma cię przy sobie - mała teraz przytulała Louis'a, który był szczęśliwy tuląc małą. 
-  Jak to możliwe, że oni ją znają, ale wiedzą nic o jej chorobie? 
- Sami dowiedzieliśmy się o niej niedawno, a ostatnio w zespole nie działo się najlepiej, sama wiesz, imprezy, picie.. Gdy tylko trzeźwiałem jechałem do niej, a później znowu piłem, żeby o tym wszystkim zapomnieć.. 
- Pan Styles, miło pana widzieć - powiedział doktor wchodząc do sali - widzę, że mała jest szczęśliwa widząc was wszystkich, pytała o pana dzisiaj.
- Doktorze Moon, możemy porozmawiać? - wyszedł  za doktorem.
- Taylor, Zayn mówi, że masz się uśmiechnąć, bo uwielbia twój uśmiech, ale sam ci tego nie powie, bo się wstydzi - szepnęła mi mała na ucho. Mimowolnie się uśmiechnęłam i spojrzałam na Malika, który stał koło okna.
- Co cię łączy z moim bratem? Kochasz go? Podoba ci się? 
- Jesteśmy przyjaciółmi, tak jak z pozostałymi, a Niall jest moim bratem - mówiłam po cichu, tak, żeby rozmowa była między nami, pozostali udawali, że nas nie słyszą, chociaż dobrze wiedziałam, że słyszą słowo w słowo. 
- Naprawdę? Czyli mnie oszukał, bo pytałam się go ostatnio! - mała udawała obrażoną.
- Nie przejmuj się, sama o tym nie wiedziałam - zaśmiałam się - gdzie twoja mamusia?
- Pojechała do domu się przespać, powiedziała, ze zanim ja się obudzę to ona już tu będzie, a wciąż jej nie ma, czemu mnie okłamała?
- Nie okłamała cię, może była bardzo zmęczona i musiała się wyspać? Dzięki temu, będzie mogła dłużej z tobą siedzieć.
- A ty jak długo tu zostaniesz? Harry przeważnie przyjeżdża na jakieś 2-3 godzinki. Szkoda, bo bardzo chciałabym spędzić trochę więcej czasu z nim. Może chociaż ty zostaniesz tutaj dłużej?
- A chciałabyś żebym została?
- Tak, bardzo. Mało osób mnie odwiedza..
- Okej, zostanę kilka dni, co ty na to? 
- Taak! - uściskała mnie, wtedy do dali wszedł Lokers.
- Harry, Taylor zostanie ze mną kilka dni! - podbiegła do niego, on wziął mnie na ręce.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł. Taylor ma pracę..
- Ale powiedziała, że zostanie..
- Bo zostanę - wstałam i podeszłam do nich - powiedziałam, to zostanę. Ja dotrzymuję słowa.
- W takim razie ja również zostanę z moją kruszynką. 
- Naprawdę? Kocham cię! - krzyknęła mała i uściskała Harry'ego - obiecałeś, że wyjmiesz kolczyki, miałeś chociaż tego z nosa wyjąć, obiecałeś..
- Ale ja wolę mieć go, a gdybym kazał ci nosić kitka albo koka na włosach, to byś nosiła? 
- Ale ja ci nie kazałam, tylko prosiłam. No Halold.... 
- A Zayn'owi nie kazałaś wyjąć kolczyka z ust - powiedział oburzony i odstawił małą na ziemię. 
- Ale wujkowi pasuję - Zayn wybuchnął śmiechem.
- Chodź tu do mnie - teraz Zayn trzymał na rękach Megan - uważasz, że jestem przystojniejszy od twojego braciszka? - mała szepnęła mu coś na ucho, na co Malik się zaśmiał - okej, nie powiem. 

*

Moja siostrzyczka dawała wszystkim tyle radości, ja nie potrafiłem się cieszyć z nimi wszystkimi, nie teraz.. Nie po tym co powiedział mi lekarz, chciało mi się płakać..
Dni mojej małej siostrzyczki były policzone.. Nic nie jest w stanie jej pomóc. NIC.. Wyszedłem z Louis'em na korytarz podczas gdy mała oglądała nowe tatuaże Liam'a.
- Co jest? - spytał Louis.
- Jest coraz gorzej, lekarz powiedział, że krew nic nie zmieni. Powiedział, że nie będzie mnie oszukiwał, że ona może umrzeć, trzeba czekać, następne 24 godziny zdecydują o tym czy ona przeżyje.. Trzeba czekać Louis. Mogę ją stracić.. 
Nie odpowiedział mi, po prostu mnie przytulił i odszedł w stronę wyjścia, zostałem sam na korytarzu..

*
Louis i Harry długo nie wracali, wyszłam z sali i zobaczyłam Harry'ego, stał sam, gdy spytałam gdzie Louis, odpowiedział mi, że wyszedł ze szpitala. Poszłam go szukać. Louis siedział na masce samochodu i palił. 
- Nie wiem jak mu pomóc, słyszałaś co powiedział....? Najbliższa doba zadecyduje o tym czy Meggie przeżyje.. Przecież ona jest taka malutka, taka krucha.. Całe życie przed nią.. Nie wiem co robić, nie wiem jak mu pomóc..
- Bądź przy nim, on nic innego w tej chwili nie potrzebuję. Sprawmy, żeby Megan przeżyła najlepszy dzień w swoim życiu. 

Dosyć długo przekonywaliśmy lekarza, żeby pozwolił nam gdzieś wyjść z Megan. Obiecałam jej, że to będzie jej najlepszy dzień i się nie pomyliłam. 


_____________________________________________________
Heej!
Więc mamy nową postać :D
Co myślicie o Megan? 
Myślicie, że przeżyje czy niedługo paczka zgranych przyjaciół będzie ją opłakiwać nad grobem? 
Jak sie postaracie to rozdział będzie za jakieś 2-3 dni :D
Warunek?
Minimum 10 komentarzy.
Nie lubię togo robić, ale bloga obserwuje ponad 30 osób, a nie ma nawet 10 komentarzy.
TYLKO TEN RAZ POKAŻCIE ŻE JESTEŚCIE, ŻEBYM WIEDZIAŁA 

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 11 - "Spierdalaj, myślałem, że mogę ci ufać!"

- I coś narobił? - spytałem Louis'a. 
- Jak to co? Żartowałem. Zayn ogarnij.
- Jak mam ogarnąć? Znowu się kłócicie i przeklinacie! 
- Przejdzie jej, zobaczysz - wyszedłem z pokoju i udałem się do kuchni gdzie była Taylor - nie przejmuj się nim, zawsze miał jakieś odchyły.
- Nie przejmuję się nim. Kim on jest, żebym się nim przejmowała? Mam swoje życie.
- To dobrze, ale serio nie wracasz z nami?
- Zayn, temat zakończony.. 
Usiadłem przy stole i zacząłem jeść przygotowaną przez Taylor kanapkę, szkoda, że z nami nie wraca. Fakt, będziemy mieli trasę, ale przecież może jechać z nami, jest tyle wyjść do wyboru, czemu nie chcę wybrać któregoś? Ostatni zachowałem się jak debil, wczoraj jeszcze pogorszyłem swoją sytuację.. Boże jakim ja jestem debilem. Nie mogę jej zakazywać widywania i spotykania z Liam'em, jeżeli chce. "Ja już z tym skończyłem*1, koniec tego, więcej jej tego nie zrobię" - pomyślałem.


Nie powiedziałam im, że wracam z nimi, bo Louis mnie zdenerwował i w sumie zaczęłam mieć wątpliwości czy tego chcę. Po jakiejś godzinie od obudzenia ich siedzieliśmy wszyscy przy stole w kuchni, po mojej prawej był Liam, a po lewej Niall. Jedliśmy w ciszy. 

- Ja ci się spało Taylor? Czy pomimo goszczenia nas w swoim domu wyspałaś się?- spytał Harry.
- Dziękuję Haroldzie, że pytasz, ale nie spało mi się najlepiej, pewnie dlatego, że w ogóle nie spałam, ale noc minęła mi przyjemnie. A tobie? Czy moje łóżko spełniło twoje oczekiwania? 
- Ależ oczywiście, tylko pewien osobnik przeszkadzał mi w dokańczaniu moich snów, bo ciągle mi przeszkadzał, kopał mnie, przytulał i dusił. Jak zapewne się domyślasz, tym osobnikiem był Tomlinson.
- Naturalnie, że się domyśliłam. Mówiłam ci przecież wczoraj, że spanie z osobnikiem Tomlinson'em nie jest zbyt dobrym pomysłem, jednakże przykro mi, powinnam była zaoferować ci moją podłogę, posiadam bardzo miękki dywan. 
- Z wami nie da się wytrzymać*2 - powiedział Liam - nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy tego słuchać codziennie.
- Liam'ie, czy przeszkadza ci nasza dyskusja? - spytałam.
- Tak, jest denerwująca - wtrącił Zayn. 
- Nie pytałam się ciebie Malik.
- Ale mnie denerwuje - wstał i odszedł od stołu, po chwili Harry, Niall i Liam również odeszli od stołu. Zostałam sama z Louis'em.
- Słuchaj Taylor, nie chciałem cię urazić. 
- Ale to zrobiłeś Louis, znowu. Może lepiej by było, żebyśmy w ogóle ze sobą nie rozmawiali? Tak było by lepiej..
- Nie Taylor, nie widzisz, że staram się nad sobą zapanować? 
- Coś ci nie wychodzi - mruknęłam cicho. 
- Słyszałem. I wiem to..
- Więc czemu taki jesteś? Czemu nie próbujesz tego zmienić?  
- To jest system obronny.. Ja po prostu boję się pokazać jaki naprawdę jestem*3.

- Zauważyłam, ale musisz to zmienić, nie możesz być taki ciągle, przynajmniej nie w stosunku do mnie, nie chcę mieć z kimś takim do czynienia. 
- Więc dasz mi jeszcze jedną szansę?
- Ile tych szans jeszcze chcesz? 
- Kilka? - zaśmiał się.
- Oby jak najmniej, bo nie zawsze będę taka pobłażliwa. 
- Czyli, że... - zaczął.
- Czyli, że musisz się postarać. żeby nie zmarnować tej szansy - uśmiechnęłam się.
- Taylor, czemu wszystkie twoje rzeczy są spakowane? - spytał Harry wchodząc do kuchni.
Uśmiechnęłam się, to wystarczyło, żeby zrozumiał. 

Wyprowadzka z piątką pomagierów poszła dosyć szybko, jakby od razu wiedzieli, że z nimi wrócę przyjechali większym samochodem. Kiedy wjeżdżaliśmy do miasta wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do hotelu.

- Dzień dobry, chciałabym wynająć pokój.. Tak.. Na jakiś czas, nie wiem jeszcze nie ile, na początek na tydzień zapłacę z góry, a później zobaczę co dalej.. - ktoś mi wyrwał telefon z ręki, tak to Niall.
- Przepraszam, ale koleżanka trochę wypiła, tak.. Nie, nie wynajmujemy, przepraszam, za problem, miłego dnia i dowiedzenia - oddał mi telefon - a co ci mówiłem? Śpisz u mnie! 
- U nas - poprawił go Louis.
- Serio, nie mogę, nie będę czuła się dobrze..
- Znasz nas, my znamy ciebie, więc czemu nie?
- Niall, jesteś pewny? 
- Owszem, nie zostawię cię siostro - powiedział patrząc mi w oczy.
- Dziękuję  - powiedziałam i przytuliłam go, byłam mu wdzięczna chociaż nie wyobrażałam dobie, żebym mogła z nimi zamieszkać. 

Zajęłam pokój między Niall'em, a Harry'm, miałam do wyboru ich albo pokój obok Zayn'a, wybrałabym Malik'a, ale nigdy nie wiadomo co może mu odwalić, wiec wolałam nie ryzykować. Gdy zostałam sama w pokoju, był środek dnia, wyszłam na balkon i zapatrzyłam się na widok. Poczułam się jakoś dziwnie. Niechciana, odrzucona, zapomniana.. Fakt, zyskałam brata, chociaż tak naprawdę nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć.. Rozpłakałam się.. Ostatni stałam się jakaś płaczliwa. Usłyszałam piosenkę z pokoju Harry'ego, grał na pianinie i śpiewał, kawałek który usłyszałam brzmiał tak:

I'll keep my eyes wide open
I'll keep my arms wide open

Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone 


Więcej nie usłyszałam, bo przestał śpiewać, jeszcze bardziej się rozpłakałam. Przypomniały mi się słowa Louis'a "To, że człowiek nie mówi o swoich problemach, nie oznacza, że ich nie ma". 
Siedziałam na balkonie w kącie i płakałam, musiałam dać upust emocją, nawet nie miałam z kim porozmawiać, nie mam przyjaciółki, przyjaciela, ojca nawet matki czy babci.. Jestem sama na tym pierdolonym świecie. Mam brata, ale przecież nie pobiegnę do niego i mu się nie wyżalę.. Tak bardzo bym chciała z kimś porozmawiać, a co robiłam? Siedziałam na balkonie i płakałam. 
- Nie mogę patrzeć na ten widok, serce mi się kraja.. - powiedział Niall, padł na kolana przede mną i mnie przytulił - nie płacz.. proszę.. - Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej - Proszę.. 
- Przepraszam... - szepnęłam.
- Nie masz za co przepraszać, każdy miewa chwile słabości.. - usiadł koło mnie, spojrzałam na jego twarz, oczy miał zaczerwienione.
- Płakałeś? - spytałam kładąc mu głowę na kolanach.
- Nie daję sobie już rady z tym wszystkim. Ciężko mi jest.. Jestem sam, tak bardzo źle się czuję z tym, że mama nie powiedziała mi o tobie, że tato pewnie też nic nie wie, twój ojciec też zachowuje się nie fair wobec ciebie, a najgorsze jest to - na chwilę przerwał - że nawet nie mamy pewności czy jesteśmy rodzeństwem.
Serce mi się krajało gdy słyszałam i widziałam, jak Niall płacze, ten widok był nie do opisania.. 
- Niall, słuchaj mnie uważnie - podniosłam się, usiadłam naprzeciwko niego i spojrzałam mu w oczy - niezależnie od wszystkiego już jesteśmy rodzeństwem, nie musi mi nikt niczego udowadniać, bo teraz dzięki tobie zmieni się moje życie, nareszcie zyskam osobę o której marzyłam i będzie to prawdziwa rodzina*4.
- Serio? - spytał ze łzami w oczach, przytaknęłam i go przytuliłam - dziękuję - szepnął. 
- Spierdalaj, myślałem, że mogę ci ufać!*5 - krzyknął Harry do kogoś u siebie w pokoju.
- Myślisz, że powinniśmy się w to mieszać? - spytałam.
- Myślę, że tak, Harry rzadko przeklina..
Podnieśliśmy się i poszliśmy do jego pokoju. Stał tam z Zayn'em i Liam'em. Nie zauważyli nas, więc postanowiliśmy się nie ujawniać, po chwili dołączył do nas Louis. 
- Jak mogłeś? Jak? - spytał Harry chyba Liam'a.
- Lepiej zastanów się co mówisz, możesz tego żałować, przyjaźnicie się. 
- Ty się już do mnie nie odzywaj parszywa mędo*6 - warknął Harold. 
- Masz jakiś problem? - spytał Liam.
- Owszem mam! Jak mogłeś? Myślałem, że się przyjaźnimy! 
- Przecież tylko ci pomógł! - krzyknął Zayn.
- Taką pomoc może sobie w dupę wsadzić!

______________________________________________________

Z całego serca dziękuję wszystkim za cytaty, jesteście wielki! <3 Dzięki wam udało mi się napisać dosyć szybko rozdział! <3 

JEŻELI MACIE JESZCZE JAKIEŚ POMYSŁY, CYTATY TO ZOSTAWCIE POD ROZDZIAŁEM, OBIECUJĘ, ŻE WSZYTKO UŻYJĘ <3


1 -  @itshazzas -  przepraszam, że zmieniłam na rodzaj męski, ale bardziej mi pasowało, mam nadzieję, że się nie gniewasz. 
2 - @itshazzas - dziękuję, za dwa wspaniałe cytaty, mam nadzieję, że podoba Ci się w jaki sposób ich użyłam (:
3 - Tori :D - napisałaś, że Louis Cie wnerwia, więc mam nadzieję, że takie użycie Twojego cytatu Ci odpowiada (:
4 - anonim - szkoda, że nie masz konta, ani się nie podpisałaś/łeś :c cytat bardzo przypadł mi do gustu, ale troszeczkę za długi na tytuł, a bardzo chciałam, żeby nim był. 
5 - Natalax - przepraszam, za zmianę rodzaju, mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza i oczywiście idzie na tytuł! Dziękuję <3
6 - Emily Ross - domyślam się, że ten cytat powinna użyć Taylor do Malik'a, jednak postanowiłam to zmienić, mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza, bo słowa i tak podają do Malik'a.  

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 10 - "Ja pierdole, możesz się kurwa zamknąć? "

PRZECZYTAJ CAŁĄ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!
- Myślicie, że z nami wróci? - spytałem.
- Niall, wszystko w porządku? - spytał Liam.
- Tak, czemu?
- Jak dotąd w ogóle cię to nie obchodziło .
- Skąd możesz to wiedzieć? Po czym niby to wnioskujesz?
- Bo tak jest. Gadałeś w ogóle z nią kiedykolwiek?
- Ja pierdole! O co ci chodzi? Ja po prostu spytałem czy z nami wróci! - warknąłem.
- Nie, nigdzie z wami nie jadę - powiedziała Taylor wchodząca do pokoju.
- Czemu? To po co tutaj nas ciągnęłaś? - spytał Zayn.
- Bo mi się nudziło - spojrzałem na nią zdezorientowany - A tak na poważnie to chciałam z wami poważnie pogadać.
- Zamieniam się w słuch złotko - zaśmiał się Malik.
- Znowu zaczynacie z piciem? Nie wiem co w ten sposób chcecie osiągnąć.
- Chcieliśmy cię ściągnąć z powrotem - wtrącił Harry.
- I co dalej? Bym przyjechała, a wy bodajże za 3 dni wyjeżdżacie i co wtedy? Miałam siedzieć sama w tym wielkim domu, chodzić do pracy, później znowu wracać do pustego domu? Zachowywać się jak stara panna?
- No nie..
- To jak sobie byś to wyobraził? - spytała Harry'ego.
- No wiesz.. Pracę masz interesującą, w domu też pewnie miałabyś co robić..
- Więc miałabym być kurą domowe wtedy kiedy wy będziecie podbijać świat i dobrze się bawić? Tutaj przynajmniej otworzę nowe studio.
- Chodzi o pieniądze? Pomożemy ci.. - powiedziałem niepewnie.
- Nie Niall, pieniądze mam.
- Oh.. wybacz.
- Spoko, po prostu nie lubię siedzieć w jednym miejscu przez zbyt długi czas.
- Czyli to, że wyjechałaś nie ma nic wspólnego z nami? - spytałem.
- Nie, z wami nie - powiedziała, chociaż wiedziałem że kłamie - z ojcem.
- Możemy pogadać? - spytałem niepewnie, pozostali wraz z Taylor spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Pewnie, chodź na balkon.

*


Nie miałam pojęcia o co może mu chodzić, więc się zgodziłam.

- Co jest Niall? - spytałam paląc kolejną fajkę tego wieczora.
- Słuchaj, nie wiem czy to zauważyłaś, ale mamy podobne akcenty..
- Jak miałam zauważyć jeżeli prawie w ogóle się do mnie nie odzywasz? - zdziwiłam się, nie miałam pojęcia o czym on mówi, ale stwierdziłam, że to musi być ważne.
- Długo zastanawiałem się nad tym czy ci powiedzieć co o tym wszystkim myślę, ale nie wiedziałem jak zacząć, a kiedy w końcu się do tego zabrałem to wyjechałaś, więc może teraz ci powiem, że..
- Piękna musimy pogadać - powiedział Zayn wchodząc na balkon.
- Serio? Nagle wszyscy chcą ze mną gadać?
- To ważne.. - powiedział Zayn.
- Moje jest chyba ważniejsze - warknął Niall.
- Co ty możesz od niej chcieć? - zaśmiał się Malik - dobra Niall, daj porozmawiać dorosłym i się nie wtrącaj.
- Może to że jestem jej bratem! - krzyknął rozzłoszczony Niall - pierdol się Malik - powiedział i wyszedł szybko z balkonu, następnie usłyszałam trzask drzwiami wyjściowymi.
- I coś narobił Malik? - chciałam wyjść i pobiec za nim, ale Zayn mnie przytrzymał.
- Chyba mu nie wierzysz?
- Owszem wierzę, a teraz mnie puść - wyrwałam się z jego uścisku i wybiegłam za moim "bratem". Ale jak to możliwe? Szczerze? Jakoś specjalnie mu się nie przyglądałam nigdy i z nim nie rozmawiałam. Niall siedział na pobliskiej ławce koło domu, podeszłam do niego, zaproponował spacer. Przez dłuższą chwilę chodziliśmy w milczeniu.
- Chciałem ci powiedzieć wcześniej, w inny sposób, ale Malik wszystko zepsuł, jak zwykle zresztą, wkurwia mnie już. Za kogo on się uważa? Za jakiegoś pierdolonego Boga?
- Spokojnie Niall, zostawmy Zayn'a w spokoju, chociaż muszę przyznać, że też mnie wkurwia. Skąd wiesz..? To znaczy skąd masz pewność, że jesteśmy rodzeństwem?
- Jak już wspomniałem, mamy podobne akcenty, ostatnio chciałem porozmawiać o tym z moją mamą, byłam w domu na kilka dni, ale jak się jej spytałem czy nie chciała mieć więcej dzieci, powiedziała, że nie chce o tym rozmawiać, nie jest łatwo być jedynakiem, mama powiedziała, że idzie na noc do koleżanki, więc całą noc spędziłem na przeszukiwaniu jej rzeczy, nie znalazłem niczego ciekawego oprócz zdjęcia, skądś je kojarzyłem, ale nie wiedziałem skąd, wziąłem je. Jak byliśmy ostatnio u ciebie w domu na pogadance z twoim ojcem to zobaczyłem to samo zdjęcie u was na ścianie. Później spytałem się Simon'a kto jest twoją matką, dziwnie na mnie spojrzał, w sumie rozumiem go. Powiedział tylko że nijaka "Rose", Irlandka. Moja mama to Rose... Skojarzyłem fakty, oczywiście mogę się mylić, bo na podstawie zdjęcia i imienia nie można nic stwierdzić...
- Okej, nie powiem to duży szok nawet jak na mnie. Co z tym zrobimy? Czekaj, nie umiem racjonalnie myśleć.. Jesteś moim bratem.. Jesteś moim bratem - powiedziałam cicho - mam brata - wydarłam się i z całych sił go przytuliłam, odwzajemnił uścisk.
- Jeszcze nic nie wiadomo.. - powiedział smutny, oderwałam się na chwilę od niego.
- Słuchaj Niall, to już nie ma znaczenia. Od teraz jesteś moim bratem, w sumie to od zawsze nim byłeś, ale oboje tego nie wiedzieliśmy. Więc nawet gdyby okazało się, że nie jesteśmy rodzeństwem to i tak będziesz moim młodszym braciszkiem.
- Dziękuję - powiedział przygnębiony? Chyba tak.. - mama mało miała dla mnie czasu w dzieciństwie, a ojciec często gdzieś wyjeżdżał..
- Nie przejmuj się matką, teraz mamy siebie.. Wracamy do domu?
- A wracamy do prawdziwego domu?
- Niall, ja nie mam prawdziwego domu.
- Masz. Możesz zamieszkać ze mną..
- I pozostałymi? Nie dziękuję, tu mi dobrze.
Postanowiliśmy tę kwestię omówić później, teraz wróciliśmy do domu. Wszyscy siedzieli tak jak poprzednio, z tym wyjątkiem, że jedli pizzę. Przysiedliśmy się do nich. Żaden się nie odezwał. Spojrzałam na Harry'ego, aż palił się do tego żeby coś powiedzieć. W sumie gdybym spojrzała na minę Louis'a to też bałabym się odezwać. Spojrzałam wymownie na Niall'a, przytaknął.
- Słucham cię Harry, o co byś chciał spytać? - spytałam śmiejąc się.
- Jesteście rodzeństwem? Jak to? Skąd? Dlaczego? - wybuchnął.
Wstałam i podeszłam do niego, usiadłam mu na kolanach i go przytuliłam.
- Spokojnie - zaśmiałam się - już ci wszystko mówię. Więc tak jak wspominałam wcześniej, moja mama mnie nie chciała, okazało się, że była ona Irlandką, stąd mój akcent i teraz zastanawiamy się wspólnie z Niall'em czy jesteśmy rodzeństwem.
- Posrane to, wiesz?
- Wiem Harry, wiem.

*


Zespól został u mnie na noc, dom był mały więc musieliśmy się jakoś pomieścić, ja spałam sama, a oni jakoś się pomieścili w salonie. Nie miałam pojęcia co robić, co o tym wszystkim myśleć.. Z jednej strony chciałam wrócić z nimi, a z drugiej po co? Oni i tak jadą w trasę, więc gdzie miałabym zamieszkać? U ojca który tak naprawdę nie chce mieć ze mną nic wspólnego?Dość długo nie mogłam zasnąć i chyba nie ja jedna, do około 2:30 do mojego pokoju wszedł Liam.

- Hej, mogę? - nic nie odpowiedziałam, po prostu przesunęłam się trochę robiąc mu miejsce - się porobiło co?
- Tak i dziwnie się z tym wszystkim czuję, bo to moja wina, jak zwykle zresztą. Ale trzeba sobie jakoś radzić, nie?
- Wrócisz z nami?
- Nie mam po co ani do kogo Liam, zostałam sama, tutaj przynajmniej mogę zacząć od nowa.
- Ale co chcesz zaczynać od nowa? Wróć z nami..
- To nic nie da, jutro wieczorem wyjeżdżacie w trasę, po co mam wracać i znowu zostać sama?
- Pojedź z nami.
- Nie, bo ojciec tam będzie i muszę zająć się studiem i chcę nowe otworzyć. 
- I to jest wystarczający powód żeby siedzieć tutaj, a nie z przyjaciółmi? 
- Liam, ja nie mam przyjaciół, taka jest prawda, jestem chamska, wredna, jestem.. - nie dał mi dokończyć, bo zamknął mi usta swoimi. Byłam w szoku, ale odwzajemniłam pocałunek. 
- Liam.. - szepnęłam gdy się od niego oderwałam.
- Nic już nie mów - powiedział patrząc mi w oczy - nie mogę słuchać jak tak o sobie mówisz, jesteś w porządku, jesteś szczera, piękna, utalentowana, masz bogate wnętrze, jeszcze raz piękna..
- Okej, nie słodź - zaśmiałam się i cmoknęłam go w usta - dziękuję. Jeżeli to była próba przekonania mnie abym wróciła to ci się udało, ale robię to tylko i wyłącznie ze względu na ciebie i Niall'a.
- Jesteś najlepsza. Wyskoczymy dzisiaj gdzieś wieczorem? Tym razem nikomu nie powiem.
Zgodziłam się, mimo późnej godziny zaczęliśmy pakować moje rzeczy. Około 6 wszystko było spakowane, poszłoby szybciej, ale dużo rozmawialiśmy i się wygłupialiśmy. Zrobiliśmy śniadanie i obudziliśmy pozostałych. 
- WSTAAAWAĆ! - krzyknęłam Harry'emu i Louis'owi nad uchem - ŚNIADANIE CZEKA! 
- Ja pierdole, możesz się kurwa zamknąć? -  warknął Louis.
- Nie kurwa, nie mogę. Jecie śniadanie i wypad z mojego domu, muszę jechać pozałatwiać na mieście sprawy z nowym studiem, więc jecie i wypierdalacie, a ty na pierwszym miejscu Louis.
- Wybacz, ale nie krzyczy się komuś nad uchem jak śpi.
- Wybacz, ale nie klnie się w towarzystwie kobiety - powiedział głos za mną, odwróciłam się i zobaczyłam Zayn'a.
- A widzisz tu kobietę? - zaśmiał się Louis.
- Nie waż się do mnie odezwać - powiedziałam i wyszłam.
Szczerze? To myślałam, że teraz będzie między nami lepiej, nie sądziłam, że staniemy się najlepszymi przyjaciółmi, ani nic w tym stylu, oczekiwałam od niego trochę więcej zrozumienia i żeby był miły. Tylko tyle. Czy to tak dużo? Miałam go dosyć, gorzej niż baba w ciąży. Humorki ma niesamowite.. 

________________________________________________________
Przyznam szczerze, że nie miałam pomysłu na ten rozdział, zaczynałam chyba z 10 razy i za każdym razem jak czytałam to mi się nie podobało, ale w końcu coś wyszło, chociaż niezbyt mi się podoba ten rozdział.. Nie mam pojęcia co może wydarzyć się w dalszych rozdziałach, ale pewnie zaraz coś wymyślę i rozdział pojawi się na dniach.
UWAGA!
Proponujecie jakiś tytuł dla następnego rozdziału? :D
Może być jakiś cytat który ktoś wypowie w następnym rozdziale, możecie napisać cytat i kto ma to wypowiedzieć, obiecuję, że każdy kto napiszę jakiś cytat albo coś wykorzystam to w następnym rozdziale, a jeden wybiorę jako tytuł :D

piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 9- "Kogo Tomlinson miał na myśli?"

W łóżku leżałam dość długo, wstałam dopiero kiedy głosy w salonie umilkły. Włączyłam laptopa i zaczęłam szukać miejsca gdzie mogłabym spędzić trochę czasu, a dopiero później zastanowić się co zrobić ze swoim życiem. Szukałam, szukałam i znalazłam. Znalazłam mały domek na sprzedaż w Sheffield, od razu zadzwoniłam do właściciela i umówiłam się z nim na jutro. Do tej miejscowości mam kilka godzina samochodem, mogłam w sumie też polecieć samolotem, ale wolę się przejechać. Mam dużo auto, więc rzeczy bez problemu się zmieszczą. Od razu zaczęłam się pakować. Szczerze? Nie miałam ochoty stąd wyjeżdżać, ale nie chciałam też ochoty tutaj zostawać. Jestem rozdarta.. 

*

Z tą dziewczyną są same problemy. Co miałem zrobić? Pozwolić żeby wyjechała i patrzeć jak Liam i Simon się smucą, a Zayn zatapia swoje smutki w alkoholu? Z samego rana pojechałem pod dom Simon'a, wiedziałem, że go nie będzie, bo tego dnia miał jakiś wyjazd jednodniowy. Nie wiedziałem czy dobrze robię, ale w końcu coś musiałem zrobić. Pociągnąłem klamkę, o dziwo drzwi były otwarte, więc wszedłem, Od razu udałem się do pokoju Taylor, przed jej drzwiami stało pełno walizek, bez pukania wszedłem do jej pokoju.
- Nie możesz wyjechać - zacząłem, o dziwo wcale nie zdziwił jej mój widok - po prostu nie możesz.. Chodź, pomogę ci się rozpakować.
- Nawet nie dotykaj moich rzeczy. To już postanowione, znikam z waszego życia raz na zawsze, wezmę wszystkie moje rzeczy, do tego studia będę czasami wpadać, trochę odpocznę i otworzę nowe, z daleka od was wszystkich.
- I co ci to da? Przed problemami nie uciekniesz.
- Założymy się? - zaśmiała się - jeszcze mnie nie znasz.
- Taylor no.. Nie rób tego.
- Bo co? Nie będziesz miał się na kim wyżywać czy martwisz się o swoich kumpli? W sumie to nie ma znaczenia, bo niedługo i tak byłaby trasa i byście wyjechali i  bym została sama, więc czy ja wyjadę pierwsza czy wy to chyba nie ma znaczenia, prawda? I tak na to samo wyjdzie.
- Nie, otóż nie wyjdzie na to samo. Siostro no.. Nie rób mi tego.
- Teraz to siostro? Dobra, weź spierdalaj, nie dam się na twoje słówka. W ogóle czemu siostra? Nie powinno być dziwka, suka albo zdzira? - przerwała pakowanie i spojrzał na mnie, w oczach miała łzy, nie chciałem żeby znowu płakała.
- A czy kiedykolwiek tak do ciebie powiedziałem? Nazwałem cie tak kiedyś? Taylor może i nie przepadamy za sobą, ale..
- To ty za mną nie przepadasz.
- Ale traktuje cię jak młodszą siostrzyczkę, nie zauważyłaś tego?
- Wybacz, ale nie, jesteś okropny, nie chciałabym mieć takiego brata, nigdy!
- Co mam zrobić abyś nie wyjechała? - spytałem podchodząc do niej.
- Cofnij czas, spraw żebyś nie wpieprzył się na moją randkę, żebym nie całowała się z Zayn'em tylko spędziła tamten cholerny wieczór z Liam'em! Spraw chociaż żeby Zayn się ode mnie odpierdolił! Spraw, żeby mój ojciec nigdzie z wami nie wyjeżdżał i został ze mną! - rozpłakała się, niewiele myśląc przytuliłem ją - zostałam sama, rozumiesz!? Matka też mnie zostawiła, chciała aborcji, ale ojciec się nie zgodził, więc zostawiła mnie jemu, a teraz co jest? Powtórka z rozrywki, on też mnie nie chce...
- Taylor, to nie tak, że on cię nie chce, jesteś dorosła, chyba potrafisz wytrzymać trochę bez ojca?
- Potrafiłabym, gdyby nie powiedział, że wybiera was! - odsunęła się od mnie i wróciła do pakowania.
- To nie jest kwestia wyboru Taylor! Który ojciec nie wybrałby córki, tylko jakiś zespół? No pomyśl.. Jesteś piękna, nie płacz, proszę..
- Nie lubisz kiedy dziewczyna płacze? - zaśmiała się przez łzy.
- No niezbyt.. Nie wiem co wtedy zrobić.. Nie płaaaaacz - specjalnie przeciągnąłem.
- Oj Louis... - zaśmiała się.
- Od razu lepiej.
Po chwili Tay wyszła z pokoju, miałem nadzieję, że poszła do jakiegoś pokoju albo do kuchni, po 10 minutach wyszedłem z pokoju i zobaczyłem że przed jej pokojem nie stoi żadna walizka, szybko wyszedłem przed dom, akurat Taylor pakowała ostatnią walizkę, podszedłem do niej.
- Co robisz? Taylor, proszę zostań..
- Nie, wszystko wzięłam, muszę tylko zamknąć dom - szybko pobiegła pod dom, zamknęła drzwi i wróciła. Co miałem zrobić? Chyba nic innego mi nie pozostawało jak puszczenie jej wolno. Chociaż przyznam szczerze, że dziwnie będzie bez niej...
- Zawsze możesz jechać ze mną - zaśmiała się.

*

Byłam pewna, że mnie wyzwie, wyśmieje, cokolwiek... A on co? Zaczął się nad czymś zastanawiać.
- Wiesz, że to nie jest wcale głupi pomysł? Chętnie bym z tobą pojechał gdyby nie trasa.
- Nie chcesz to nie, ale masz nikomu nie powiedzieć, że wyjechałam, rozumiesz? Nikt ma się nie dowiedzieć.
- Nigdzie nie jedziesz.
- A to niby czemu?
- Bo właśnie Malik wjeżdża na twój podjazd - odwróciłam się z myślą, że żartuje, a tam faktycznie był Malik. Co, gdzie, kiedy i jak? Kiedy to się wydarzyło? Oczywiście Louis sam mi się przyznał, że zadzwonił po niego. Czemu akurat po niego? Czemu nie po Harry'ego, już nawet chyba widok ojca bardziej by mnie cieszył. Pan "rób co mówię" wysiadł z auta i podszedł do nas. Stanął przede mną. Wyglądał bosko. Miał ciemne obcisłe spodnie, czarną skórzaną kurtkę i martensy.
- Gdzie moje kochanie się wybiera? - spytał nawet nie spoglądając na Louis'a, po prostu stanął przede mną a jego zlał.
- Jak najdalej od ciebie skarbie. Dajcie mi obaj święty spokój - zwróciłam się do Louis'a - Co ty sobie kurwa myślisz? Po cholerę go tutaj ściągałeś?
- Nie chcę żebyś wyjeżdżała..
- Trzeba było o tym pomyśleć przed wczorajszą rozmową.
Olałam wszystkich, wsiadłam do samochodu i odjechałam mimo protestów. Miałam ich w tej chwili dość. Jechałam dość długo...

*

Minęło kilka dni. Taylor kupiła dom bez wahania, od razu przypadł jej do gustu, nie musiała się długo zastanawiać. Na początku chciała go tylko wynająć, a następnie poszukać innego miejsca do zamieszkania, w którym mogłaby otworzyć kolejne studio tatuaży, ale to miejsce wydawało się wręcz idealne.
Nie rozmyślała za długo o One Direction, ani o ojcu. Postanowiła dać sobie trochę czasu.
U One Direction było wręcz odwrotnie, martwili się o Taylor, no może nie jej ojciec, uznał, że jest dorosła, a jak skończą się jej pieniądze to sama wróci. Nie rozumieli jego zachowania, nie raz próbowali jakoś przemówić mu do rozumu. On twardo trzymał przy swoim, oni postanowili się zbuntować w sposób w jaki najlepiej im to wychodzi - udając się do klubu i pijąc do nieprzytomności. To nie była jednorazowa sytuacja, powtarzała się od kilku dni. Już sami się w tym wszystkim pogubili, chcieli po prostu odzyskać Taylor z powrotem...

*

Nie wierzę, nie mogę w to uwierzyć! Włączyłam sobie komputer, bo chciałam zobaczyć co się dzieje na świecie i co widzę na pierwszej lepszej stronie plotkarskiej? Nagłówek "Czy One Direction się rozpada?" A pod spodem artykuł:
"Znany nam wszystkim zespół One Direction w ostatnim czasie troszeczkę się ogarnął, nie było żadnych skandali, żadnych akcji z nimi, wzięli nawet udział w kilku wywiadach i sesjach zdjęciowych. Niestety nic nie trwa wiecznie. Znowu się popsuli. Co noc są widziani w najlepszym klubie w mieście, do domu wracają nad ranem, a nawet można powiedzieć, że zataczają się do domu. Simon Cowell jest bezradny, nie potrafi nad nimi zapanować. Nikt nie wie co się im stało. Spytany ostatnio Louis wchodzący do klubu powiedział nam, cytuję "nasza siostra odeszła, jesteśmy bezradni, bez niej to nie to samo" Kogo Tomlinson miał na myśli?"
No kurwa! Serio? Od razu wzięłam telefon i zadzwoniłam do niego.
- O proszę, w końcu się odezwałaś - powiedział zaspany - czym sobie to zawdzięczam?
- Nawet nie zaczynaj, macie się ogarnąć i do mnie przyjechać, rozumiesz? Macie być trzeźwi! - podłam mu adres i się rozłączyłam. Nie miałam pojęcia czy przyjadą. Mógł pomieszać albo coś...
Ktoś zapukał do moich drzwi. Nie wydawało mi się prawdopodobne, by to byli oni, wiec poszłam otworzyć. Przeżyłam kolejny szok dzisiejszego dnia.
- Taylor? Co ty tutaj robisz?
- Mogłabym się ciebie o to samo spytać.
- Przyjechałem do mamy w odwiedzinach i powiedziała, że mamy nową sąsiadkę, więc przyszedłem się przywitać.
- Wchodź. Napijesz się czegoś?
- Kawy poproszę.
- Już się robi. Nie wiedziałam, że tu mieszkasz.
- Mieszkałem, teraz ciągle jestem w trasie. Nie wiesz gdzie Oliver Sykes mieszka? - zaśmiał się - to moje rodzinne miasto, czasami odwiedzam mamę.
- Miło z twojej strony..
Rozmawialiśmy przez  kilka godzin. Później Oli musiał się zbierać, bo mama na niego czekała z kolacją. Aww jak słodko. Kiedy chciałam się położyć spać do mojego domu ponownie ktoś zadzwonił, tym razem to była gromada idiotów, o dziwo trzeźwych idiotów.
- Czemu nie odbierałaś naszych telefonów? - spytał Harry na wstępie.
- Miałam słuchać jak bełkoczecie coś po pijaku? Nie dziękuję, następnym razem, chociaż w sumie.. Nie, nie będzie następnego razu, bo do niego nie dopuszczę! Czy wy nie umiecie się zachować? - weszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapach - co to w ogóle miało znaczyć, "nasza siostra odeszła"?
- Mówiłem, że pomoże! - zaśmiał się Louis.
- A więc teraz jest ci do śmiechu? A jak chciałam cię zabrać tutaj ze sobą, to się nie śmiałeś, tylko bałeś się jechać i zostawić to wszytko! - musiałam to powiedzieć, chciałem mu dopiec, najwyraźniej zadziałało, bo od razu przestał się śmieć i spojrzał na mnie zdenerwowany? Nie potrafiłam określić jego twarzy.
- C-co? - spytał Liam, a raczej wyjąkał - wiedziałeś, że wyjeżdża?
- Wiedział - powiedziałam zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. 
- A wiedziałeś gdzie? - spytał Harry.
- Nie, tego nie wiedziałem, gdybym z nią wyjechał wtedy i ja bym się do was nie odezwał, ale w sumie po co miałem z nią jechać? Nawet jej nie lubię - nie powiem, zabolało. Do moich oczy napłynęły łzy, ale nie mogłam się popłakać przy nich, przeprosiłam i wyszłam na chwilę. 

*

- No i co zrobiłeś? - spytał Harry- idź za nią! 
Wstałem i poszedłem do jej sypialni, znalazłem ją tam, siedziała na łóżku, płakała. Znowu przy mnie, ale tym razem przeze mnie..
- Taylor, przecież wiesz, że się tylko droczę - zacząłem niepewnie podchodząc do niej. 
- Tylko się droczysz tak? To twoje droczenie się boli! Cholernie boli! Fakt, może jestem pojebana i nie każdy musi mnie lubić, sama nie wiem czemu, ale jakoś dziwnie się czuję, kiedy ty mnie nie lubisz. Nie wiem co się ze mną dzieję, ale w jakiś sposób zależy mi na tym, żebyś mnie polubił.. 
- Ale ja cię.. - nie dała mi dokończyć.
- Lubisz mnie tak? - zaśmiała się, już nie płakała, teraz była delikatnie mówiąc wkurwiona - Czemu przy nich udajesz? Czemu przy mnie jesteś miły, jesteś sobą, a przy nich tak jakbyśmy byli wrogami? Wytłumaczysz mi to?
- Nie potrafię.. 
- To nie mamy o czym gadać Louis - wstała i wyszła na balkon.
Poszedłem za nią, musiałem z nią pogadać, nie chciałem tak tego zostawić, Taylor paliła i obserwowała przejeżdżające obok samochody, również wyjąłem ze spodni paczkę papierosów i zapaliłem.
-Może ci się to wydawać śmieszne, ale ogólnie z reguły nie lubię się przyjaźnić z kobietami - spojrzała na mnie zdziwiona - nie patrz tak na mnie, taka jest prawda, wiem, że nie moglibyśmy być razem, nawet na to nie liczę.. Nawet nie chcę cie bardziej poznawać, chociaż i tak już trochę o tobie wiem. Miałem kiedyś przyjaciółkę, ona mogła na mnie zawsze liczyć, ja na nią niestety nie. Nie chciałem tracić jej przyjaźni, więc zawsze kiedy mnie potrzebowała byłem z nią - przerwałem na chwilę, ciężko mi było o tym mówić, do tego wracać - pewnego dnia wydarzyło się coś strasznego, potrzebowałem jej jak nikogo innego, niestety, okazało się że wyjechała, do tej pory się nie odezwała.. - pojedyncze łzy spłynęły mi po policzku.
- Nie wiedziałam.. - szepnęła.
- Mówiłem ci ostatnio, że to że człowiek nie mówi o swoich problemach wcale nie oznacza, że ich nie ma.
- Przepraszam - zgasiła papierosa i mnie przytuliła, przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie.
- Ja też cię przepraszam, ale po prostu nie mogę się inaczej wobec ciebie zachowywać, nie umiem..
- Rozumiem, ale możesz przecież traktować mnie jak chłopaka, wtedy może byśmy się chociaż zakumplowali - odsunęła się ode mnie - bo zobacz, na przykład Taylor Lautner, ma tak samo na imię jak ja, więc gdybym z tobą gdzieś wychodziła, to bym zakładała za duże dresy, luźną bluzę i full cap, jak chłop, co ty na to? Nawet bym głos zmieniała - zaśmiała się.
- Chyba jednak wolę znosić to, że jesteś dziewczyną, dam radę, ale musisz pogodzić się z tym, że nie zawsze będę dla ciebie miły, nie płakać przez to i się nie obrażać, rozumiemy się? - przytaknęła, taka odpowiedź mi wystarczyła.


______________________________________________________
Znowu dodaję rozdział wcześniej niż zaplanowałam, ale to chyba dobrze? 
Rozdział dodaję na szybko, dlatego nie mam czasu odpowiedzieć na komentarze, ale chciałabym Wam z całego serca za nie podziękować, każdy jest dla mnie tak samo ważny. Przepraszam. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Rozdział dodam jak napiszę! <3

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 8 - "Get out of my kitchen! "

Teraz to on mnie pocałował..
Przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. W tym momencie świat przestał istnieć, liczyliśmy się tylko my. Nie wiem czemu, ale podczas pocałunku pomyślałam o Liam'ie, o Oli'm.. Nie, nie, nie! Od razu pozbyłam się ich z głowy i pogłębiłam pocałunek. Na chwilę oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy, były jakieś inne.
- Taylor...
- Zayn - zaśmiałam się - nie do twarzy ci w czerwonym.
- Co?
- Masz moją szminkę na ustach.
- Pocałuj mnie w szyję - poprosił, wiedziałam o co mu chodzi, chciał mieć ślad szminki na szyi, wykonałam jego prośbę, z jednej strony zostawiłam ślad szminki, a z drugiej zrobiłam malinkę.
- Proszę bardzo. Coś jeszcze sobie pan życzy?
- Buziaczka.
- O nie, wyczerpał pan już limit buziaczków na dzisiaj. Jestem zmęczona wracamy? - przytaknął - może weźmiemy taksówkę?
- Po co? Spokojnie, jestem zawodowcem, ze mną nie zginiesz.
- Piłeś, a ja chcę przeżyć.
- Taylor, zaufaj mi.
- No okej, jedźmy.
Przed jazdą nie obyło się bez długiego i namiętnego pocałunku, później poprosiłam Malik'a, żeby wysadził mnie dwie ulice przed domem, zgodził się, Zayn jechał stosunkowo wolno, za co byłam mu wdzięczna, bo wypił więcej ode mnie, ale najwyraźniej ma mocną głowę. Gdy się zatrzymał zeszliśmy z motoru.
- Widzisz, żyjesz! Chyba należy mi się coś za to, nie uważasz?
- A tak, kompletnie zapomniałam. Dzięki stary! - powiedziałam i wystawiłam rękę do żółwika, nie odwzajemnił gestu, tylko spojrzał na mnie zdziwiony - no przybij żółwika - powiedziałam zmienionym głosem.
- Nie o to mi chodziło, ale okej stara - wziął i przybił mi "żółwika".
Przybliżyłam się i pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję, że uratowałeś mnie z opresji oraz dziękuję za wspaniały wieczór - powiedziałam i odeszłam.
Przed domem znalazłam się dość szybko, ale zdziwiła mnie jedna rzecz, a mianowicie, to, że ktoś siedział na schodach przed wejściem. Z daleka nie umiałam stwierdzić kto to jest, ale kiedy się przybliżyłam rozpoznałam Liam'a, nie powiem, ale zdziwił mnie jego widok.
- Liam, co ty tutaj robisz?
- Przyszedłem cię przeprosić.
- Serio, nie musisz.
- Chcę Taylor.
- Gdybyś chciał to byś od razu za mną wyszedł.
- Nie codziennie mam takie sytuacje! Taylor no! Doskonale wiesz jacy oni są, mogłaś się tego spodziewać!
- Przepraszam, że nie przewidziałam że twoi znajomi wbiją nam na randkę!
- Nie o to mi chodzi.
- A o co?
- Po prostu przepraszam.
- Okej, spoko.
- Będzie jeszcze dla nas szansa?
- Myślę, że tak. Naprawdę było mi z tobą miło..
- Mnie z tobą też, strasznie mi przykro, że tak właśnie wyszło..
- Po prostu zapomnijmy o tym, okej?
- Niech tak się stanie. Słuchaj, chcesz może dzisiaj u nas spać? Wiem co masz z ojcem, na twoim miejscu nie chciałbym do domu wracać, u nas jest wolny pokój gościnny, więc myślę że nie będzie problemu z tym.
- Bardzo chętnie, ale jakoś nie chcę teraz oglądać Louis'a i Harry'ego i  z wzajemnością pewnie.
- Oni nie zawsze tacy są.
- Dobra, już ich tak nie broń, jestem zmęczona, wybacz, ale pójdę się położyć. Do zobaczenia wkrótce, mam nadzieję.
- Ja też. Dobranoc Cowell.
Nic nie odpowiedziałam, po prostu weszłam do domu, nawet nie spoglądając na siedzącego w salonie ojca, od razu udałam się do swojego pokoju. Poszłam spać.

*

Tak, ten dzień był jak najbardziej udany, chociaż nie zapowiadał się. Myślałem, że będzie gorzej, a tu proszę! Takie zaskoczenie. Wiedziałem, że prędzej czy później zadzwoni, ale nie sądziłem, że tak szybko. Obudziłem się w dość dobrym humorze, dzisiaj jechaliśmy omówić szczegóły do Simon'a, aż się nie mogłem doczekać spotkania z moją "dziewczyną". Gdy zszedłem na dół do kuchni wszyscy już w niej siedzieli i kończyli śniadanie. Usiadłem obok Hazzy.
- Żałuj, że nie pojechałeś wczoraj z nami - zaśmiał się Louis - jej mina była bezcenna, a jak się wydarła, człowieku! Szkoda że tego nie nagraliśmy - przybił sobie piątkę ze Styles'em.
- Jak mogliście popsuć randkę naszemu kochasiowi? - zaśmiałem się, a w myślach im dziękowałem.
- Dobra, koniec tematu, już sobie wszystko wyjaśniliśmy.
"Co? Jak?Gdzie i kiedy?" pomyślałem. Nie zdążyłem nic zjeść, bo byliśmy już i tak spóźnieni. Wchodząc do salonu naszego managera myślałem, że spotkam tam jego córkę, niestety zawiodłem się. Simon mówił coś o nadchodzącej tracie z Linkin Park, o tym, że się zmieniliśmy, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu i o kilku nadchodzących wywiadach i sesjach. Liam oczywiście wszystko zapisał, a mi w głowie była tylko ona. Pod koniec spotkania, zeszła na dół. Była jeszcze we wczorajszej koszuli i jakiś krótkich szortach, włosy związane miała w kitkę. Zniknęła za drzwiami kuchni nawet na nas nie spoglądnęła. Po chwili wyszła i stanęła przed nami.
- Który z was jest najsilniejszy? - podniosłem rękę - to chodź ze mną do kuchni, pomożesz mi w czymś - posłusznie wstałem i podążyłem za nią -otwórz mi słoik - podała mi słoik ogórków konserwowych, a sama usiadła przy stole i jadła lody.
- A ty co? Okres dostałaś czy w ciąży jesteś? - zakrztusiła się lodami, wstała i podeszła do mnie.
- Słuchaj mnie uważnie, nikt ma się nie dowiedzieć - mówiła szeptem, przytaknąłem - jestem w ciąży, ale nikomu ani słowa.
Upuściłem słoik, ten upadł na ziemię i roztrzaskał się na niej, po chwili do kuchni wlecieli pozostali. Co im miałem powiedzieć? "Taylor jest w ciąży, Liam nie umawiaj się z nią, bo jeszcze wrobi cię w coś i będzie chciała alimentów"
- Co się stało? - spytał Niall.
- Zayn, hahahaha, uwierzył, hahahah, że ja... że ja..  - śmiała się Taylor.
- Co ty? Dziewczyno, wykrztuś to z siebie! - krzyknął Simon.
- Że jestem w ciąży - i znowu się roześmiała, a z nią pozostali.
- Czyli, że nie jesteś w ciąży? - spytałem w szoku. Z tą dziewczyną nie da się nudzić. 
- Czy w moim wieku wpakowałabym się w takie gówno? - spytała już poważnie.
- No raczej nie...
- Weź ktoś posprzątaj, a ty Malik, przed dom, już! Musimy pogadać!
Posłusznie wyszedłem, gdy znaleźliśmy się za domem gdzie nikt nie mógł nas podglądać. przyciągnąłem ją do siebie, oparłem o ścianę domu i złączyłem nasze usta w pocałunku, z początku odwzajemniała, ale później mnie odepchnęła.
- Co jest skarbie?
- Tylko nie skarbuj mi tutaj. Słuchaj, powiedziałeś coś komuś o wczorajszym?
- Jeszcze nie, a co? Mam nikomu nie mówić?
- Jakbyś mógł..
- Taylor - rozpoznałem głos Liam'a, wyszliśmy zza domu, Payne stał na werandzie - idziesz się przejść? 
" O nie, nigdzie z nim nie pójdziesz" - pomyślałem. 
- Okej, nie powiem, ale nigdzie z nim nie idziesz, ani teraz, ani później, w najbliższym czasie nawet nie ma ciebie i Liam'a - szepnąłem.
- Nie dzisiaj Liam, źle się czuję, brzuch mnie boli i głowa.
- Okej, ale następnym razem ci nie odpuszczę! - powiedział i wszedł do domu. 
- Co kurwa? Co ty sobie myślisz Malik? Nic między nami nigdy nie było i nigdy nie będzie! 
- Jak nic nie było? - wziąłem ją za rękę i zaciągnąłem z powrotem za dom, tym razem przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem co oczywiście odwzajemniła.Gdy zabrakło nam tchu oderwaliśmy się od siebie.
- Gdyby ci chociaż trochę nie zależało i gdybym nic dla ciebie nie znaczył nie odwzajemniłabyś! 

*

- Pierdol się Malik! - chciałam wrócić do domu, ale mnie przytrzymał.
- Taka prawda Cowell, żadnych gwałtownych ruchów z Liam'em. 
- Jeszcze zobaczymy, w sumie to pozostało mi jeszcze trójka z was, więc nudzić się nie będę - powiedziałam i udałam się do domu. W domu nic się nie działo, oprócz tego, że Harry gotował? 
- Nie masz kurwa swojej kuchni? - warknęłam wyjmując z lodówki piwo.
- Mam kurwa, ale wyobraź sobie kurwa, że robię tobie śniadanie! - nie powiem, aż mi się głupio zrobiło. 
- Moje Hazziątko, przepraszam - chciałam do niego podejść i go przytulić, ale krzyknął:
- Get out of my kitchen! - więc wyszłam i poszłam do swojego pokoju, już nawet nie brałam tego piwa. Położyłam się w łóżku i przykryłam kołdrę z myślą, aby ten dzień się już skończył. Jakieś pół godziny później przyszedł Harry z naleśnikami, kanapkami, kawą, sokiem pomarańczowym i jajecznicą. 
- Słyszałem od Liam'a, że źle się czujesz.. Najedz się i idź spać - podał mi śniadanie i chciał wyjść, ale poprosiłam go aby został.
- Czemu tacy jesteście? Czemu udajecie niegrzecznych, niewychowanych, a tak naprawdę jesteście całkiem w porządku?
- Z tym jest różnie, czasem mamy dość tego, że wszyscy nami kierują i jesteśmy sobą, a czasem po prostu zachowujemy się tak jak ludzie myślą, że się zachowujemy. 
- Po co? Gdzie w tym logika?
- Może kiedyś ci wytłumaczę, a teraz jedz i idź spać. 
- Dziękuję..

*

Harry do niej wszedł, więc wolałem poczekać. Gdy wyszedł odczekałem chwilę i wszedłem do niej. 
- Musimy pogadać - oznajmiłem, nie przerwała mi, wiec kontynuowałem - nie możesz tak postępować.
- A ty możesz? Jak jesteśmy sami to normalnie gadamy, a jak pojawi się któryś z chłopaków to traktujesz mnie jak powietrze albo jak wroga.
- Taylor..
- Tylko nie próbuj mi wmówić, że to trudna sytuacja! 
- Nie przyszedłem tutaj słuchać co ci leży na sercu złotko, masz mnie posłuchać. Nie życzę sobie, żebyś robiła za przeproszeniem w chuja moich kumpli. Byłem wtedy w klubie, wiem co robiłaś z Malik'em, od razu po twoim wyjściu wyszedłem za tobą. Widziałem jak po niego dzwonisz, jak się miziacie w klubie i teraz przed domem. Liam się zmienia dla ciebie, nie powiem, wolałem go tamtego, ale to jego decyzja co robi, szanuję go, zmienia się dla jakiejś cizi, która nie potrafi tego uszanować i woli bad boya z Bradford, lepiej się ogarnij, bo nie będzie za fajnie.
- Grozisz mi?
- Ostrzegam. Swoją drogą nie wiem co widzisz w Zayn'ie, no dobra Liam też nie jest za fajny tym bardziej trzeźwy, ale to mój kumpel i nie chcę go leczyć ze złamanego serca.  
- Nie będziesz - powiedziała pewna.
- Nie? - zaśmiałem się - Jak to kurwa nie? Myślisz, że nie znam Zayn'a? Wiem co kombinuje, pewnie zakazał ci spotykania z Liam'em bo mu wszystko wygada, prawda? - spuściła wzrok i zaczęła bawić się swoimi dłońmi - to jest śmieszne wiesz? Myślałem, że jesteś twarda, a dajesz się manipulować Malik'owi. 
Co zdziwiło mnie w tym momencie najbardziej? Taylor się rozpłakała. Ostatnio stała się jakaś płaczliwa.
- Życie jest trudne, wiesz? - spytała mnie cała zapłakana - jedyne co mogę ci obiecać, to to, że jutro mnie już tutaj nie będzie, nie będę się wtrącała w wasze życie, ani w twoje ani ojca, jutro zniknę z waszego życia, nie wiem jeszcze gdzie pojadę, ale się nie pojawię, a teraz spieprzaj świętować Louis. 
Co miałem zrobić? Wstałem i wyszedłem. 

__________________________________________________
Nie wiem o co chodzi, ale miałam pomysł i napisałam rozdział, miał  być później, ale był pomysł i jest rozdział! 

Edyta - w poprzednim rozdziale odkryłaś słodka stronę Zayn'a, a jak podoba Ci się taka strona? Książki nie wydam, haha :D

Angelina Daivids - po pierwsze wow! Że Tobie chce się pisać takie dłuuugaśne komentarze, jesteś wielka! <3 Mam pytanko: mogę wykorzystać Twój pomysł jeżeli chodzi o Oliver'a Sykes? Mega mi się spodobał! Już wiem jak to opisać i w ogóle jaram się! Mogę? :DD  Co do Louis'a to będzie różnie, ale nic więcej Ci nie powiem (:

Tori :D - cieszę się, że moje opowiadanie przypadło Ci go gustu (:

Dziękuję wszystkim osobom, które komentują i są ze mną! <3

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 7 - "Okej, ale bez seksu i całowania"

- Nie wiedziałam...
- Skąd miałaś wiedzieć? Nikt nie lubi mówić o swoich problemach. Nie myślmy o tym w tej chwili, nie będziemy się na tym rozczulać, nadal cię nie lubię i niech tak zostanie.
- Aha?
- Wybacz maleńka, ale nie przypadłaś mi do gustu, a to że mamy ten sam problem nie sprawi, że zacznę cię lubić.
- Dobra, weź spierdalaj.
- Od razu mi lepiej, już myślałem, że się polubicie - powiedział Niall, chyba musiał stać z tyłu i słuchać naszej wymiany zdań. Czyli, że co? Louis udawał? Jest tylko taki szorstki i chamski przy ludziach, przy swoich kumplach?
- Polubić ją? Nie Niall, tak nisko nie upadłem.
- Dobra, zwijamy co? - do salonu weszli pozostali.
- Tak, to dobry pomysł - odparł Zayn.
- To do zobaczenia Taylor za kilka godzin - powiedział Liam, pocałował mnie w policzek i wyszedł.
- Randka? - zaśmiał się Harold.
- Żebyś wiedział, a teraz wynocha, muszę się przyszykować.
Wszyscy zaczęli kierować się w stronę drzwi, Malik na chwilę został.
- Pamiętaj, że w każdej chwili możesz do mnie przyjść, możesz do mnie zadzwonić, jestem do twojej dyspozycji w dzień i w nocy - szepnął do mojego ucha - wiesz gdzie mnie szukać - pocałował mnie w policzek i wyszedł.
Od razu po ich wyjściu poszłam się wykąpać, ojciec nie wchodził mi w drogę, ja nie chodziłam do niego. Włosy wyprostowałam, pomalowałam się i [ubrałam]. Nie byłam pewna czy strój jest odpowiedni, ale nie wiedziałam gdzie Liam mnie zabierze. Punktualnie o 20 zadzwonił dzwonek do drzwi, chciałam otworzyć, ale ojciec mnie uprzedził. Zeszłam na dół ciekawa jak zareaguję, stanęłam trochę za nim, nie zauważył mnie.
- Liam, co ty tutaj robisz? - spytał zdziwiony.
- Przyszedłem po Taylor, zabieram ją na kolację.
- Jakim prawem gdzieś z nią wychodzisz bez mojej zgody?
- Wydaje mi się, że jest już na tyle dorosła, żeby decydować sama o sobie.
- Nie, nie jest..
- Owszem jestem - wtrąciłam - idziemy? - spytałam Liam'a.
- Owszem, zapraszam - podał mi rękę i wyszliśmy z domu - ładnie wyglądasz - powiedział, gdy otwierał mi drzwi od auta.
- Dziękuję, ty też niczego sobie Payne - zaśmiałam się. Obszedł auto i usiadł za kółkiem.
- No wiesz co? Ja tu staram się być miły, a ty po nazwisku do mnie?
- Przepraszam Liam, tak jakoś... - znowu się zaśmiałam.
- Uwielbiam twój uśmiech i twój śmiech.
- Co ty taki milutki dzisiaj?
- Nawet najlepszym się zdarza.
Zatrzymaliśmy się na jakimś parkingu.
- Co zaplanowałeś na dzisiaj?
- Kino samochodowe.
Zawsze chciałam w takim być,cieszyłam się, że nie poszliśmy do normalnego kina, ani do restauracji, tu mi odpowiadało. Liam skoczył po coś do jedzenia, wziął cole co mnie uszczęśliwiło, bo bałam się, że wróci z piwem. Do rozpoczęcia filmu zostało jakieś 40 minut, dużo rozmawialiśmy. Okazało się, że mamy trochę wspólnych zainteresowań, ale oczywiście lubimy też inne rzeczy. Li jest całkiem innym człowiekiem jak jest trzeźwy, nie narzuca się, można porozmawiać, nie próbuje mnie podrywać i nie mówi nic nie miłego, nic co mogłoby mnie urazić. Polubiłam go. Film się rozpoczął, gdy nagle do naszego samochodu ktoś wpadł. Domyślacie się kto? Tak! Zgadliście! Harry i Louis. Po prostu weszli i rozsiedli się z tyłu.
- Co wy tu robicie?
- Cicho, nie nauczyli cię, że podczas filmu się nie rozmawia? - spytał Louis.
- A ty co? Na randce z Harry'm? Wiesz, nie mam nic do tego, ale mogliście chociaż swoje auto wziąć.
- Może wolimy podwójne randki?
- Okej, nie wnikam, ale psujecie nam naszą.
- I tak tylko siedzicie i oglądacie.
- A co mamy twoim zdaniem robić w kinie na pierwszej randce?  - podniosłam głos.
- No wiesz - zaśmiał się.
- Dobra Liam, było miło, ale ja spadam - powiedziałam i wyszłam z auta. Odeszłam kawałek dalej. Liam nic nie powiedział, nawet nie wyszedł z auta, aby mnie zatrzymać. Wyjęłam z torebki telefon i wybrałam numer Malik'a. Nie miałam ochoty wracać do domu, do ojca..
- Czemu mnie to nie dziwi? Nudziarz Liam wziął cię do restauracji czy na romantyczny spacer? - zaśmiał się.
- To nie ważne gdzie mnie wziął, przyjedź po mnie na Hilton Street, będę czekała koło sex shop'u, wiesz gdzie to?
- Oczywiście, jestem tam stałym klientem, będę za 45 minut.
- Co? Nie możesz szybciej?
- No mogę, ale to będzie kosztowało.
- Ile?
- Hmm... Jeden taniec i zrobisz jedną rzecz, o którą cię poproszę.
- Okej, ale bez seksu i całowania.
- Kurde, no dobra, będę za 10 minut czekaj skarbie na mnie. Możesz kupić jakieś zabaweczki na noc dla nas - zaśmiał się i rozłączył. Bałam się tego co on może ode mnie chcieć.
Po równo 10 minutach zajechał Malik na motorze.
- Podwieźć panią?
- Nie masz auta?
- Mam, ale podobno zależało ci na czasie, więc wskakuj.
- Masz kask?
- Po co?
Nic nie odpowiedziałam, po prostu usiadłam za nim, on musiał wtrącić swoje 3 grosze każąc mi go objąć mocno, zrobiłam tak jak kazał. Po jakiś 15 minutach byliśmy na miejscu, to nie był jakiś zwykły klub. Pierwszy raz tu byłam. Nie było zwykłych nastolatków, nie było dziewczyn z tapetą na mordzie w za małych sukienkach, był inny, ale fajny na swój sposób. Weszliśmy do środka. Wszyscy w tatuażach i kolczykach... Dobra, ten widok mnie zdziwił. Poszliśmy do baru po piwo, Zayn przywitał się z barmanem, pewnie jakiś jego kumpel.
- Podoba ci się tutaj?
- Owszem.
Piwo wypiliśmy w ciszy. Po chwili podszedł do mnie Oliver Sykes, wokalista zespołu Bring Me The Horizon.
- Hej, ty jesteś Taylor Cowell?
- Tak to ja.
- Jesteś niesamowita! Widziałem jakie potrafisz robić dziary, wielki szacun za to! Jestem Oliver...
- Sykes - dokończyłam za niego - znam cię, uwielbiam muzykę jaką tworzycie, teksty zawsze do mnie trafiają..
- Cieszę się, że ci się podoba. Zatańczymy?
- Bardzo chętnie.
- Oli ona jest ze mną i właśnie obiecała mi taniec - Malik spojrzał na mnie, to spojrzenie mówiło "taki był układ mała, będziesz tańczyła tak jak ci zagram".
- Ok czaję, jesteście razem?
- Nie - odpowiedziałam szybko - Malik po prostu uratował mnie z opresji - zaśmiałam się.
- Tu masz mój numer telefonu, zadzwoń jak będziesz chciała gdzieś wyskoczyć, albo jak będę miał uratować cię z opresji - wręczył mi swoja wizytówkę, od razu schowałam ją do kieszeni.
- Zadzwonię na pewno.
- Mam nadzieję, do usłyszenia - powiedział i odszedł do swoich kumpli.
- Co to miało być? - warknął Malik.
- O co ci chodzi?
- Przyszłaś ze mną.
- No i co z tego? O co ci kurwa chodzi? Dobra, nieważne, idziesz tańczyć czy mam iść do Oliver'a?
- Chodź - powiedział od niechcenia.
- O nie mój kochany, albo idziesz tańczyć, bo chcesz ze mną tańczyć, albo udajemy że się nie znamy i każdy idzie w  swoją stronę.
Malik wstał i podszedł do mnie, obrócił mnie na stołku na którym siedziałam, zbliżył się tak, że nasze ciała się stykały. Przeszedł mnie dreszcz.
- Taniec z tobą to czysta przyjemność - szepnął do mojego ucha. Jedną rękę położył na moich plecach, a drugą na udzie.
- Więc zatańczmy - również szepnęłam mu do ucha, kątem oka zauważyłam że kilku ludzi z sektora Oliver'a nam się przygląda, a także sam Oliver. Czułam się z tym źle, bo mi się spodobał, a przecież powiedziałam, że z Malik'em mnie nic nie łączy.
- Co do tej rzeczy którą miałaś dla mnie robić, mam jedną prośbę.
- Prośbę, a to nie będzie rozkaz?
- Nie, jeżeli chcesz to możesz odmówić.
- No okej, co to ma być?
- Tylko dzisiaj, tylko w tym klubie, tylko przez chwilę, poudawajmy, że jesteśmy razem, poudawajmy, że znamy się nawzajem jak najlepiej, poudawajmy, że świata poza sobą nie widzimy. Obiecuję, że dam ci spokój i nie będę ci się już naprzykrzał, nie będę próbował flirtować z tobą, chyba że sama będziesz tego chciała.. - powiedział to wszystko patrząc mi w oczy.
- Zayn.
- Tylko dzisiaj - znowu szepnął mi do ucha, przygryzając je delikatnie. Znowu przeszedł mnie dreszcz. Co ten człowiek ze mną robi?
Na szybko przeanalizowałam wszystkie za i przeciw. Chciałam poczuć jak to jest być z kimś takim jak Zayn, chociaż ten jeden dzień, jeden wieczór, nic więcej, bez zobowiązań. Tego jednego wieczora mogłam być dziewczyną Malik'a.
- Chodź kochanie tańczyć - szybko musnęłam jego usta, zeskoczyłam ze stołku, wzięłam go za rękę i poszliśmy na parkiet, Zayn przygryzł wargę i szedł za mną uśmiechnięty. Na parkiecie było dużo par, więc łatwo wtopiliśmy się w tłum. Co jak co, ale on umie tańczyć. Po kilku piosenkach wróciliśmy do baru, Zayn usiadł, a ja stanęłam między jego nogami, objął mnie.
- Dobrze tańczysz, nie sądziłam, że tak dobrze.
- Dużo rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz kochanie.
- A myślałam, że wiemy o sobie wszystko..
- Wiesz co mam ochotę teraz zrobić, ale boję się twojej reakcji?
Doskonale wiedziałam, co chce zrobić, ale czy chciałam tego? Czy jeden pocałunek sprawi, że zmienię o nim zdanie? A co z Liam'em? Co prawda randka nie wyszłam, ale to nie była jego wina, więc nie jest niczemu winien? Czy Malik wygada pozostałym, że mizialiśmy się w klubie? Serio, nie wiedziałam jak postąpić. Rozum mówił jedno, a serce drugie... Może nie serce, ale pragnienie.. Posłuchałam pragnienia. Zbliżyłam się do Malik'a i musnęłam jego wargi, ten przyciągnął mnie bliżej siebie pogłębiając pocałunek. Nie trwał on zbyt długo, bo Zayn się odsunął, spojrzałam na niego zdziwiona.
- Nie chcę tego robić, tylko dlatego, że udajemy. Jeżeli mam cię całować to tylko dlatego, że oboje tego chcemy i następnego dnia nie będziemy żałować że to się wydarzyło, że nie będziemy udawać, że między nami nic nie zaszło. Nie chcę się z tobą całować tutaj w klubie, tylko dlatego, że cię o to poprosiłem, mimo tego, ze chcę cię całować o każdej porze dnia i nocy, a nie tylko wtedy kiedy cię o coś poproszę, lub kiedy jesteśmy pijani. Po prostu nie mogę, wiedząc, że tego nie chcesz i nic do mnie nie czujesz. Z każdą inną tak, ale nie z tobą Taylor.
- Kto ci powiedział, że tego nie chcę? Jeżeli bym nie chciała to czy bym udawała, że jesteśmy razem, czy gdybym nie chciała to pocałowałabym cię pierwsza? 
Teraz to on mnie pocałował...

______________________________________________________
Witam Was  jednym z dłuższych rozdziałów na blogu :D

Edyta - dziękuję za miłe słowa, ale książki to ja nie wydam, haha. Dokładnie, też nie widzę przyjaźni między Louis'em a Taylor :D

Se_Larry ♥ - bardzo proszę, wiem, że nie o to Ci chodziło, ale w jakimś stopniu tutaj Zayn i Taylor są bliżej 

Angelina Daivids - tak jak piszę pod prawie każdym rozdziałem, dziękuję za Twoje komentarze. Mam nadzieję, że rozdział przypadł Ci do gustu. Uprzedzam Twoje kolejne pytanie: tak, będzie jeszcze coś się działo pomiędzy Liam'em i Taylor, to jeszcze nie koniec. Nad Twoimi słowami pod każdym rozdziałem długo rozmyślam zawsze, mają w sobie to coś. Dziękuję <3

Dziękuję wszystkim co komentują.
Nowy już wkrótce! <3