Teraz to on mnie pocałował..
Przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. W tym momencie świat przestał istnieć, liczyliśmy się tylko my. Nie wiem czemu, ale podczas pocałunku pomyślałam o Liam'ie, o Oli'm.. Nie, nie, nie! Od razu pozbyłam się ich z głowy i pogłębiłam pocałunek. Na chwilę oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy, były jakieś inne.
- Taylor...
- Zayn - zaśmiałam się - nie do twarzy ci w czerwonym.
- Co?
- Masz moją szminkę na ustach.
- Pocałuj mnie w szyję - poprosił, wiedziałam o co mu chodzi, chciał mieć ślad szminki na szyi, wykonałam jego prośbę, z jednej strony zostawiłam ślad szminki, a z drugiej zrobiłam malinkę.
- Proszę bardzo. Coś jeszcze sobie pan życzy?
- Buziaczka.
- O nie, wyczerpał pan już limit buziaczków na dzisiaj. Jestem zmęczona wracamy? - przytaknął - może weźmiemy taksówkę?
- Po co? Spokojnie, jestem zawodowcem, ze mną nie zginiesz.
- Piłeś, a ja chcę przeżyć.
- Taylor, zaufaj mi.
- No okej, jedźmy.
Przed jazdą nie obyło się bez długiego i namiętnego pocałunku, później poprosiłam Malik'a, żeby wysadził mnie dwie ulice przed domem, zgodził się, Zayn jechał stosunkowo wolno, za co byłam mu wdzięczna, bo wypił więcej ode mnie, ale najwyraźniej ma mocną głowę. Gdy się zatrzymał zeszliśmy z motoru.
- Widzisz, żyjesz! Chyba należy mi się coś za to, nie uważasz?
- A tak, kompletnie zapomniałam. Dzięki stary! - powiedziałam i wystawiłam rękę do żółwika, nie odwzajemnił gestu, tylko spojrzał na mnie zdziwiony - no przybij żółwika - powiedziałam zmienionym głosem.
- Nie o to mi chodziło, ale okej stara - wziął i przybił mi "żółwika".
Przybliżyłam się i pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję, że uratowałeś mnie z opresji oraz dziękuję za wspaniały wieczór - powiedziałam i odeszłam.
Przed domem znalazłam się dość szybko, ale zdziwiła mnie jedna rzecz, a mianowicie, to, że ktoś siedział na schodach przed wejściem. Z daleka nie umiałam stwierdzić kto to jest, ale kiedy się przybliżyłam rozpoznałam Liam'a, nie powiem, ale zdziwił mnie jego widok.
- Liam, co ty tutaj robisz?
- Przyszedłem cię przeprosić.
- Serio, nie musisz.
- Chcę Taylor.
- Gdybyś chciał to byś od razu za mną wyszedł.
- Nie codziennie mam takie sytuacje! Taylor no! Doskonale wiesz jacy oni są, mogłaś się tego spodziewać!
- Przepraszam, że nie przewidziałam że twoi znajomi wbiją nam na randkę!
- Nie o to mi chodzi.
- A o co?
- Po prostu przepraszam.
- Okej, spoko.
- Będzie jeszcze dla nas szansa?
- Myślę, że tak. Naprawdę było mi z tobą miło..
- Mnie z tobą też, strasznie mi przykro, że tak właśnie wyszło..
- Po prostu zapomnijmy o tym, okej?
- Niech tak się stanie. Słuchaj, chcesz może dzisiaj u nas spać? Wiem co masz z ojcem, na twoim miejscu nie chciałbym do domu wracać, u nas jest wolny pokój gościnny, więc myślę że nie będzie problemu z tym.
- Bardzo chętnie, ale jakoś nie chcę teraz oglądać Louis'a i Harry'ego i z wzajemnością pewnie.
- Oni nie zawsze tacy są.
- Dobra, już ich tak nie broń, jestem zmęczona, wybacz, ale pójdę się położyć. Do zobaczenia wkrótce, mam nadzieję.
- Ja też. Dobranoc Cowell.
Nic nie odpowiedziałam, po prostu weszłam do domu, nawet nie spoglądając na siedzącego w salonie ojca, od razu udałam się do swojego pokoju. Poszłam spać.
*
Tak, ten dzień był jak najbardziej udany, chociaż nie zapowiadał się. Myślałem, że będzie gorzej, a tu proszę! Takie zaskoczenie. Wiedziałem, że prędzej czy później zadzwoni, ale nie sądziłem, że tak szybko. Obudziłem się w dość dobrym humorze, dzisiaj jechaliśmy omówić szczegóły do Simon'a, aż się nie mogłem doczekać spotkania z moją "dziewczyną". Gdy zszedłem na dół do kuchni wszyscy już w niej siedzieli i kończyli śniadanie. Usiadłem obok Hazzy.
- Żałuj, że nie pojechałeś wczoraj z nami - zaśmiał się Louis - jej mina była bezcenna, a jak się wydarła, człowieku! Szkoda że tego nie nagraliśmy - przybił sobie piątkę ze Styles'em.
- Jak mogliście popsuć randkę naszemu kochasiowi? - zaśmiałem się, a w myślach im dziękowałem.
- Dobra, koniec tematu, już sobie wszystko wyjaśniliśmy.
"Co? Jak?Gdzie i kiedy?" pomyślałem. Nie zdążyłem nic zjeść, bo byliśmy już i tak spóźnieni. Wchodząc do salonu naszego managera myślałem, że spotkam tam jego córkę, niestety zawiodłem się. Simon mówił coś o nadchodzącej tracie z Linkin Park, o tym, że się zmieniliśmy, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu i o kilku nadchodzących wywiadach i sesjach. Liam oczywiście wszystko zapisał, a mi w głowie była tylko ona. Pod koniec spotkania, zeszła na dół. Była jeszcze we wczorajszej koszuli i jakiś krótkich szortach, włosy związane miała w kitkę. Zniknęła za drzwiami kuchni nawet na nas nie spoglądnęła. Po chwili wyszła i stanęła przed nami.
- Który z was jest najsilniejszy? - podniosłem rękę - to chodź ze mną do kuchni, pomożesz mi w czymś - posłusznie wstałem i podążyłem za nią -otwórz mi słoik - podała mi słoik ogórków konserwowych, a sama usiadła przy stole i jadła lody.
- A ty co? Okres dostałaś czy w ciąży jesteś? - zakrztusiła się lodami, wstała i podeszła do mnie.
- Słuchaj mnie uważnie, nikt ma się nie dowiedzieć - mówiła szeptem, przytaknąłem - jestem w ciąży, ale nikomu ani słowa.
Upuściłem słoik, ten upadł na ziemię i roztrzaskał się na niej, po chwili do kuchni wlecieli pozostali. Co im miałem powiedzieć? "Taylor jest w ciąży, Liam nie umawiaj się z nią, bo jeszcze wrobi cię w coś i będzie chciała alimentów"
- Co się stało? - spytał Niall.
- Zayn, hahahaha, uwierzył, hahahah, że ja... że ja.. - śmiała się Taylor.
- Co ty? Dziewczyno, wykrztuś to z siebie! - krzyknął Simon.
- Że jestem w ciąży - i znowu się roześmiała, a z nią pozostali.
- Czyli, że nie jesteś w ciąży? - spytałem w szoku. Z tą dziewczyną nie da się nudzić.
- Czy w moim wieku wpakowałabym się w takie gówno? - spytała już poważnie.
- No raczej nie...
- Weź ktoś posprzątaj, a ty Malik, przed dom, już! Musimy pogadać!
Posłusznie wyszedłem, gdy znaleźliśmy się za domem gdzie nikt nie mógł nas podglądać. przyciągnąłem ją do siebie, oparłem o ścianę domu i złączyłem nasze usta w pocałunku, z początku odwzajemniała, ale później mnie odepchnęła.
- Co jest skarbie?
- Tylko nie skarbuj mi tutaj. Słuchaj, powiedziałeś coś komuś o wczorajszym?
- Jeszcze nie, a co? Mam nikomu nie mówić?
- Jakbyś mógł..
- Taylor - rozpoznałem głos Liam'a, wyszliśmy zza domu, Payne stał na werandzie - idziesz się przejść?
" O nie, nigdzie z nim nie pójdziesz" - pomyślałem.
- Okej, nie powiem, ale nigdzie z nim nie idziesz, ani teraz, ani później, w najbliższym czasie nawet nie ma ciebie i Liam'a - szepnąłem.
- Nie dzisiaj Liam, źle się czuję, brzuch mnie boli i głowa.
- Okej, ale następnym razem ci nie odpuszczę! - powiedział i wszedł do domu.
- Co kurwa? Co ty sobie myślisz Malik? Nic między nami nigdy nie było i nigdy nie będzie!
- Jak nic nie było? - wziąłem ją za rękę i zaciągnąłem z powrotem za dom, tym razem przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem co oczywiście odwzajemniła.Gdy zabrakło nam tchu oderwaliśmy się od siebie.
- Gdyby ci chociaż trochę nie zależało i gdybym nic dla ciebie nie znaczył nie odwzajemniłabyś!
*
- Pierdol się Malik! - chciałam wrócić do domu, ale mnie przytrzymał.
- Taka prawda Cowell, żadnych gwałtownych ruchów z Liam'em.
- Jeszcze zobaczymy, w sumie to pozostało mi jeszcze trójka z was, więc nudzić się nie będę - powiedziałam i udałam się do domu. W domu nic się nie działo, oprócz tego, że Harry gotował?
- Nie masz kurwa swojej kuchni? - warknęłam wyjmując z lodówki piwo.
- Mam kurwa, ale wyobraź sobie kurwa, że robię tobie śniadanie! - nie powiem, aż mi się głupio zrobiło.
- Moje Hazziątko, przepraszam - chciałam do niego podejść i go przytulić, ale krzyknął:
- Get out of my kitchen! - więc wyszłam i poszłam do swojego pokoju, już nawet nie brałam tego piwa. Położyłam się w łóżku i przykryłam kołdrę z myślą, aby ten dzień się już skończył. Jakieś pół godziny później przyszedł Harry z naleśnikami, kanapkami, kawą, sokiem pomarańczowym i jajecznicą.
- Słyszałem od Liam'a, że źle się czujesz.. Najedz się i idź spać - podał mi śniadanie i chciał wyjść, ale poprosiłam go aby został.
- Czemu tacy jesteście? Czemu udajecie niegrzecznych, niewychowanych, a tak naprawdę jesteście całkiem w porządku?
- Z tym jest różnie, czasem mamy dość tego, że wszyscy nami kierują i jesteśmy sobą, a czasem po prostu zachowujemy się tak jak ludzie myślą, że się zachowujemy.
- Po co? Gdzie w tym logika?
- Może kiedyś ci wytłumaczę, a teraz jedz i idź spać.
- Dziękuję..
*
Harry do niej wszedł, więc wolałem poczekać. Gdy wyszedł odczekałem chwilę i wszedłem do niej.
- Musimy pogadać - oznajmiłem, nie przerwała mi, wiec kontynuowałem - nie możesz tak postępować.
- A ty możesz? Jak jesteśmy sami to normalnie gadamy, a jak pojawi się któryś z chłopaków to traktujesz mnie jak powietrze albo jak wroga.
- Taylor..
- Tylko nie próbuj mi wmówić, że to trudna sytuacja!
- Nie przyszedłem tutaj słuchać co ci leży na sercu złotko, masz mnie posłuchać. Nie życzę sobie, żebyś robiła za przeproszeniem w chuja moich kumpli. Byłem wtedy w klubie, wiem co robiłaś z Malik'em, od razu po twoim wyjściu wyszedłem za tobą. Widziałem jak po niego dzwonisz, jak się miziacie w klubie i teraz przed domem. Liam się zmienia dla ciebie, nie powiem, wolałem go tamtego, ale to jego decyzja co robi, szanuję go, zmienia się dla jakiejś cizi, która nie potrafi tego uszanować i woli bad boya z Bradford, lepiej się ogarnij, bo nie będzie za fajnie.
- Grozisz mi?
- Ostrzegam. Swoją drogą nie wiem co widzisz w Zayn'ie, no dobra Liam też nie jest za fajny tym bardziej trzeźwy, ale to mój kumpel i nie chcę go leczyć ze złamanego serca.
- Nie będziesz - powiedziała pewna.
- Nie? - zaśmiałem się - Jak to kurwa nie? Myślisz, że nie znam Zayn'a? Wiem co kombinuje, pewnie zakazał ci spotykania z Liam'em bo mu wszystko wygada, prawda? - spuściła wzrok i zaczęła bawić się swoimi dłońmi - to jest śmieszne wiesz? Myślałem, że jesteś twarda, a dajesz się manipulować Malik'owi.
Co zdziwiło mnie w tym momencie najbardziej? Taylor się rozpłakała. Ostatnio stała się jakaś płaczliwa.
- Życie jest trudne, wiesz? - spytała mnie cała zapłakana - jedyne co mogę ci obiecać, to to, że jutro mnie już tutaj nie będzie, nie będę się wtrącała w wasze życie, ani w twoje ani ojca, jutro zniknę z waszego życia, nie wiem jeszcze gdzie pojadę, ale się nie pojawię, a teraz spieprzaj świętować Louis.
Co miałem zrobić? Wstałem i wyszedłem.
__________________________________________________
Nie wiem o co chodzi, ale miałam pomysł i napisałam rozdział, miał być później, ale był pomysł i jest rozdział!
Edyta - w poprzednim rozdziale odkryłaś słodka stronę Zayn'a, a jak podoba Ci się taka strona? Książki nie wydam, haha :D
Angelina Daivids - po pierwsze wow! Że Tobie chce się pisać takie dłuuugaśne komentarze, jesteś wielka! <3 Mam pytanko: mogę wykorzystać Twój pomysł jeżeli chodzi o Oliver'a Sykes? Mega mi się spodobał! Już wiem jak to opisać i w ogóle jaram się! Mogę? :DD Co do Louis'a to będzie różnie, ale nic więcej Ci nie powiem (:
Tori :D - cieszę się, że moje opowiadanie przypadło Ci go gustu (:
Dziękuję wszystkim osobom, które komentują i są ze mną! <3